wtorek, maja 30, 2006

Krasz bum beng

Muzycy Varius Manx mieli wypadek.
Janson nie opanował swojego Grand Cherokee i zawinął się na drzewie pod Miliczem. Kiepska sprawa. Szkoda ich. Nigdy nie byłem fanem ich muzyki, ale obiektywnie należy przyznać, że Janson ma talent.

A potem znalazłem zdjęcie rozbitego Jeepa Jansona i Spółki.


I już mi go nie żal. Ten samochód wygląda jakby usiadła na nim Godzilla. Każdy kto zapierdala po drogach z prędkościami, które są w stanie przerobić Jeepa Cherokee na katastrofę kolejową, zasługuje tylko na szczepionkę z fenolu.

Od razu w internecie rozległy się krzyki, że to wszystko wina przydrożnych drzew i że należy je wyciąć. Nie można się nie zgodzić z tymi opiniami. Nie raz na trasie zdradzieckie drzewo wyskoczyło mi tuż przed maskę, i tylko mój koci refleks uchronił mnie od śmierci.

niedziela, maja 28, 2006

Pa pa papo

- Ciouem ziouniesze - powiedział papa stojąc na płycie lotniska.
- UUUUUAAAAAAIIIIIII!!! - zaryczał tłum kompletnie zakrzykując odpowiedź Kompanii Honorowej WP. - Znowu gada po naszemu! Łojejujeju! Matka, dawaj kamere! I stań bliżej! Kowalską szlag trafi z zazdrości!
Przy dzwięku wrzasków, tandetnych piosenek na księdza i gromadę dzieci oraz popierdywaniu kardynałów, Polska pożegnała papieża Benedykta XVI.

No i dobrze. Teraz będzie można wrócić do pisania donosów na sąsiadów, życzenia bliźniemu co tobie niemiłe i generalnie krzewienia polskiego, "ludowego" katolicyzmu.

Na koniec podam tylko, że z uwagi na przedłużający się papieski występ w Brzezince, odwołano dobranockę na TVP1.
Nadużyciem byłoby wspomnienie, że ostatnio podobny numer odwalono 13.12.1981. Teraz jest przecież zupełnie inna sytuacja. Polska jest wolna i demokratyczna. Jest krajem, gdzie każdy może cieszyć się swobodą niezależnie od tego jakie wartości wyznaje. Oczywiście pod warunkiem, że wierzy w Boga, a może raczej w jego personel naziemny.
Czepiam się, wiem. Ale gdybym miał dziecko, to musiałbym mu długo tłumaczyć dlaczego nie było dziś dobranocki (a jak wiadomo te w niedzielę są najlepsze), a potem pewnie czytać bajki żeby przestało ryczeć i tym samym zmarnować czas, który miałem poświęcić na łupanie żony na kuchennym stole...
Czuję się dyskryminowany we własnym kraju...

Na koniec cytat z jednej z młodych uczestniczek spotkania z papieżem: "Słowa Ojca Świętego były bardzo ważne, gdyż pokazały nam drogowskaz na nasze przyszłe dni".
Zacznę wyznawać pierwszą religię, której wyznawcy będą się wypowiadać konkretnie i spójnie, bez pierdolenia farmazonów o niczym. Pierwsza religia, która będzie szanowała moją inteligencję ma mój głos. Obiecuję.

sobota, maja 27, 2006

Papaparanoja

Tak się zastanawiam, czy przy całej tej hecy z wizytą papieża, tej histerycznej eksplozji ogólnonarodowego nietrzymania moczu ktokolwiek zastanawiał się co w tej chwili robi rząd i sejm?
Dam sobie zdrowe jądro odciąć, że korzystając z tego, że nikt chwilowo na nich nie zwraca uwagi - siedzą i knują. Nie zdziwcie się, jak w przyszłym tygodniu zaskoczą nas jakąś kolejną światłą decyzją. Nam szczęki poopadają a oni będą bredzić o boskiej legitymizacji ich władzy. W końcu przybili piątkę z papą, nie?
Tak tylko ostrzegam...

Nie, to nie żart...

A skoro o papie mowa. Oglądam relacje z papieskiej wizyty (bo uciec się przed nimi nie da) i oczom i uszom nie wierzę.
Oto w czwartek media podają, że papież pobłogosławił dziecko. Ożesz kurwa w dupę mać - co za niesamowita wiadomość! Santo subito, kurwa! Natentychmiast!
Mojego ojca też kiedyś pobłogosławił. I to ten "prawdziwy" papież. W czasie drugiej pielgrzymki do Polski. Taki był po tym święty, że się 3 cm nad ziemią unosił (ojciec, nie JPII). Oczywiście dopóki mu jakiś pokojowo nastawiony pielgrzym, w religijnym uniesieniu przyłbicy od hełmu kawałkiem cegły nie roztrzaskał...

W kółko bredzą coś o tym, że Benedykt XVI stał się naszym papieżem. Nie no, cudownie. Skoro Święty, przez Maryję Zawsze Dziewicę wybrany, za waszą wolność i naszą, Naród Polski łaskawie zaakceptował nowego papieża, to znaczy, że może już on spokojnie i legalnie swój mandat sprawować. Uff, co za ulga. W końcu się Ratzinger wyśpi.


Jakiś inny półgłówek przed kamerą mówi, że nowy papież ma u niego kredyt. A kim ty kurwa jesteś, żeby papieżowi kredyt dawać, ty bezmózgi kretynie? Ty nic nie znacząca wszo, która nic w życiu nie osiągnęła i pewnie nie osiągnie? Ty będziesz papieżowi kredyt dawać? Ooo, no to musi się papa sprężyć, bo jak nie stanie na wysokości zadania to będzie płacz i zgrzytanie zębów...
Śmiech przez łzy.

Widziałem jakąś sondę przez wizytą papieża dotyczącą tego, co Polacy chcą z ust Benedykta usłyszeć. I jakie były wyniki? Otóż nasi światli rodacy najbardziej chcieli, żeby papież mówił... po polsku. Chuj tam, nie ważne co - byleby po polsku. Kompleksy wyłażą, co zaściankowa hołoto?
Zresztą - faktycznie, co za znaczenie ma co będzie mówił zebranym papież? Tłum postoi, posłucha, po czym wróci do domu, kopnie psa, najebie się wódą, da w mordę żonie i w poczuciu moralnej sanacji pójdzie spać...


I tylko w tle, na granicy słuchu, dobiega mnie głos tłumu skandującego "Stalin, Stalin...". Ile razy jeszcze będziemy to przerabiać? Jak to jest, że jednych idoli obalamy, a potem i tak, własnoręcznie, ustanawaimy sobie nowych..? Widać masy mają wewnętrzną potrzebę zginania karków... Nienawidzę kultu jednostki...

P.S. Właśnie jakiś inteligentny pismak wypluł z siebie MYŚL, że oto tworzy się nowe pokolenie. Pokolenie BXVI. No łapy opadają... To ja w takim razie chcę być członkiem pokolenia B-52 albo jeszcze lepiej B-29. Chłopaki z "Enola Gay" będą ze mnie dumne...

P.S.S. Jeśli ktoś się nie zgadza z powyższym - jego święte, przyrodzone prawo. W końcu nie jestem z PiSu. Bóg i tak już mnie pokarał plagą moli, więc proszę się łaskawie odpierdolić..

poniedziałek, maja 22, 2006

Seksi

Odebrałem dziś nowe okulary. Muszę mieć drugą parę, bo jak mi jakiś Szkot da w ryj i rozwali jedną, to będę miał jeszcze rezerwę. Bo inaczej wybór nieciekawy - albo żywot w krecim świecie rozmazanych krajobrazów i głosów bez twarzy albo bankructwo u miejscowego optyka.
Enyłej:

stare okulary

nowe okulary

Seksi;-)

niedziela, maja 21, 2006

Impreza pożegnawcza

Wczoraj zorganizowałem imprezę pożegnawczą dla znajomych z Hubera. Na początku zapowiedziało się sporo ludzi, potem kilka się wykruszyło, ale i tak postanowiłem nie rezygnować, bo 5 osób to też sporo.
Ostatecznie przyszła tylko Wiesia. Dała mi mapę Wielkiej Brytanii:-) Bardzo miło z jej strony, tym bardziej, że jest chora.
Mimo to wpadła i jeszcze przyprowadziła koleżanki;-)
Koniec końców - to był udany wieczór.
Do tych, którzy obiecali, że będą ale się wypięli - nie mam żalu...

niedziela, maja 14, 2006

Nowe dzieciątko

Hej.
Kreatywna niedziela. Założyłem nowy blog.
Tematyka kulinarna.
gastrofaza.blogspot.com
zapraszam

P.S. Nie myślcie sobie, że Monokukurydza Słonecznika umiera. Ma się dobrze, tylko nie zawsze jest o czym pisać:)

pa

wtorek, maja 09, 2006

"Niech żyje wolność, wolność i swoboda..."

"Kochana uwierz mi / I już więcej nie dręcz mnie o-o-o-o / Czemu piękne usta Twe / Ciągle mówią nie-e?"

Pragnąc wytłumaczyć moje pobudzenie, śpieszę donieść, że wróciłem właśnie z juwenaliowego koncertu "Boysów".
Było w pytę. "Jesteś szalona", "Kochana uwierz mi", "Miała matka syna", "Chłop z Mazur" - same klasyki...:) Już dawno się tak dobrze nie bawiłem na koncercie. Ja, BJ i 500 szczęśliwców*, którym udało się wejść do Alibi zanim przestali wpuszczać. Drugie tyle stało pewnie na zewnątrz.

"Jesteś szalona, mówię Ci. /
Zawsze nią byłaś, skończ już wreszcie śnić. "















Śmieszna impreza. Dziewczyny poubierane tak, że nie miało się pewności czy to doktorantka Automatyki Robotyki, czy klasyczny dyskotekowy lachon... Zresztą - co za różnica, w końcu to jest JUMP!!!!!

"Nie ma to jak jump impreza na ful /
Każdy kto się bawi niech zostaje tu / Łapy w górę i jeszcze raz..."




Klimat jak na disco gdzieś pod Kłobuckiem. Ale najlepszy był Grochu, a raczej jego nowy image a'la cygański alfons...:)




"Aha ale numer, ehe ale jaja / kasy się pozbyłem. W zamian nic nie dała"





Natrzaskałem masę zdjęc i nakręciłem kupę filmów, jednak z uwagi na to, że ręka mi skakała i cały czas ktoś mnie popychał, wyszła z tego niezła psychodela (próbka powyżej). Ale nic to, grunt że filmy jako tako się udały. Będzie co wnukom pokazywać.

"To nie koniec dyski nikt nie siada / To początek imprezy wesoła jest zabawa/ Wszyscy tańczą, skaczą i śpiewają / To publika szaleje, mocne driny grzeje"

Mimo to my musieliśmy wychodzić. Trzeba było odszukać Kaśkę, która zgodnie z zasadą De ventienibus ossa nie dostała się do środka klubu. Trzeba ją było odszukać, bo chcieliśmy się pożegnać. Jutro o 11.00 wylatuje bestia do Irlandii.
Znaleźliśmy ją na Sępolnie; wraz z Klimerem imprezowała na pętli tramwajowej. Zostawiliśmy ich pod nocnym na Bema mocno wpierw wyściskawszy. Ciekawe czy będzie cokolwiek jutro pamiętać? I czy w ogóle wstanie na samolot?:) Była już w niezłym stanie, a jeszcze szli dalej chlać z Kilmerem... Fajna z niej kubitka. A do tego twarda zawodniczka, nie ma co...

"Będziesz mocno dmuchał aż do rana / Potem cześć, a w myślach spadaj mała"

Suma sumarum - jeden z najfajnieszych koncertów na jakich byłem. Grunt to zachować zdrowy dystans i nie unosić się honorem inteligencika. Inteligencikom polecam Debussy'ego, reszcie:

"A teraz łapy w górę ti tabu dibu daj / Publika dziś baluje ti tabu dibu daj / Bo tutaj nic nie boli ti tabu dibu daj / Nikt się w tańcu nie pierdoli ti tabu dibu daj"

To tyle
"Zawsze winny byłem ja / Zatem żegnaj więc pa pa"

I chichra...
_____________________
* Ostatnie doniesienia podają nową liczbę uczestników. Podobno bawiło się 1000 osób.

piątek, maja 05, 2006

Ostatni dzień w Huberze.


Ostatni dzień Huberze.
Co prawda oficjalnie pracuję do 31 maja, ale mam jeszcze 18 dni urlopu do odebrania, więc realnie swą karierę w Michael Huber Polska zakończyłem dzisiaj. Jupi!
Ale żeby nie było tak różowo i pięknie - ostatni dzień spędziłem siedząc w pracy do 21.30, uczciwie i do końca walcząc o pomyślność Sympozjum MGA "Bezpieczne Opakowanie". Choć i tak pewnie Janusz "Arcygranda" Cymanek miałby na ten temat kilka słów do powiedzenia. Konstruktywnej krytyki nigdy za wiele, tym bardziej, że przecież jest wiele rzeczy, jakie można robić źle podczas dzielenia sterty papierów na 200 kupek...
Ale darujmy sobie sarkazm. Do widzenia Panie Prezesie, do widzenia Pani Ewo. Mam nadzieję, że mój następca (jeśli taki będzie) sprawi, że w końcu będziecie zadowoleni.
Żegnaj MHP. Za paroma twoimi elementami będę bardzo tęsknił...

I witaj słodka labo (przynajmniej przez najbliższy miesiąc)...

Dziwnie się złożyło, że mój ostatni dzień pracy zbiegł się z pierwszym dniem urzędowania wicepremierów Romana Giertycha (znany inaczej jako Prorok o Końskiej Twarzy) i wielokrotnie notowanego Andrzeja L. Zupełnie jakby los utwierdzał mnie w decyzji wyjazdu do Szkocji. Jakby sam namawiał mnie abym, w bezpiecznej odległości, przeczekał sobie spazmy i paroksyzmy polskiej demokracji parlamentarnej.
Coś mi się zdaje, że III, ba, nawet IV RP mamy już z bani. Teraz nadchodzi II PRL. Polany miłym sercu każdego oszołoma, wypalającym synapsy, narodowo - katolicko - pszenno buraczanym sosikiem. Mniam...
Obawiam się, że po takiej diecie nasz kraj czeka o wiele więcej niż tylko płukanie żołądka...

To tyle na tą chwilę (Boże, ależ jestem zdolny. Taki piękny rym mi wyszedł).
Całuję