wtorek, lutego 16, 2010

Gala Blog Roku 2009 - relacja nasycona zółcią

Czołem,
Jak wiecie, mój drugi blog - Gastrofaza, dostał się jakiś czas temu do finału konkursu na Bloga Roku. W związku z powyższym, zostałem zaproszony do Warszawy na Galę wręczenia nagród.
Relację można znaleźć tutaj, natomiast ja zapraszam do przeczytania garści uzupełniających wersję oficjalną uwag i wrażeń. Negatywnych.

Gala zaczęła się z poślizgiem, bo jedna z jurorek w konkursie, Odeta Moro-Figurska, chciała mieć wielkie wejście. Tłumaczyła się potem, że pomyliła miejsca, że pojechała na drugi koniec Warszawy, co z kolei sprawiło, że zacząłem się zastanawiać na ile poważnie szanowne jury, i organizatorzy, traktuje całą tą zabawę i ludzi biorących w niej udział. 
Jak się później okazało - większość z nich miała to w dupie.


Na dzień dobry zostałem wylegitymowany, obfotografowany oraz zmuszony aby podpisać oświadczenie, że zgadzam się upublicznić swój wizerunek. Podpisałem, narażając na szwank swoją szpiegowską karierę, ale czego się nie robi dla sławy.
Dostałem również dyplom i torbę z fantami od Onetu.

Zatrzymajmy się bliżej przy wspomnianych wyżej fantach. 
Nie liczyłem na wiele - w końcu główne nagrody były, jak dla mnie, bogate, więc byłoby naiwnością sądzić, że obdarują nas dodatkowo sznurami pereł i analnymi wibratorami grającymi mazurki Szopena.
No ale bez przesady.
W torbie od Onetu znalazłem: pstrokatą, piękną jak klamka od zakrystii, smycz, notatnik oraz (uwaga, uwaga) płytę z serii "Zagraniczne Płyty - polska cena" na której Andrea Bocelli śpiewa kolędy (!). Słowem - dział marketingu Onetu uznał, że jest okazja pozbyć się niechcianych nawet przez sprzątaczki śmieci zalegających kartony pod ścianami w biurze. Jedynym fantem, który mi się spodobał był klasyczny, oldskulowy, emaliowany kubek od sponsora konkursu - Emalii Olkusz. I gdyby na nim poprzestano - nie byłoby się czego czepić. A tak - nie wiem jak inni uczestnicy, ale ja poczułem się jak frajer, któremu można wcisnąć byle gówno i który jeszcze powinien się cieszyć.
Zresztą - zobaczcie sami:

 

Dostałem również dyplom.
Niepodpisany.

 
Joanna Kołaczkowska oceniająca moją kategorię miała do podpisania jedynie 3 (słownie: trzy) dyplomy. Mogła to zrobić nawet siedząc i czekając aż szanowna Odeta Moro - Figurska dotoczy swoją VIPowską dupę na miejsce. Czemu organizatorzy nie wpadli na ten pomysł, czemu uznali, że wręczanie niepodpisanych dyplomów jest eleganckie i "ujdzie" - nie wiem. 
Odniosłem wrażenie, że zaproszeni blogerzy byli jedynie tłem, na którym gwiazdy z jury mogły błyszczeć jeszcze mocniej. I znowu - najjaśniej błyszczała Figurska, która prężyła się przed obiektywami dziennikarzy jak kotka w rui podczas gdy lampy błyskowe napierdalały jak stroboskop w remizie,  oraz Makłowicz, który tego wieczoru udzielił więcej wywiadów niż wszyscy laureaci konkursu razem wzięci. Pamiętam jeszcze Sekielskiego, zdziwionego faktem, że ma wręczać nagrodę w kategorii "Polityka" którą rzekomo sam oceniał i Janusza Korwina Mikke, który zepchnięty pod ściany przez stada pismaków polujących na jury, snuł się, niewidzialny, jak reszta z nas.

Mam jeszcze sporo podobnych historii, ale już starczy. 
Ogólnie - byłem nieco rozczarowany. Pewnie dlatego, że w swojej naiwności sądziłem, że ta Gala jest dla nas, i że to my jesteśmy tu gwiazdami. Niestety - okazało się być inaczej. 
Mam radę dla Onetu dotyczącą przyszłych konkursów. 
Odpuście sobie organizowanie wielkiej gali, pompowanie forsy w salę, światła, telebimy i gażę dla  VIPów z jury dla których jest to po prostu kolejna okazja do lansu.
Większość normalnych ludzi ma w dupie to, czy statuetkę dostanie od gwiazdy telewizji śniadaniowej czy od zastępcy kierownika. Pierdoli nas osoba prowadząca galę, koncerty zespołów quasi muzycznych (na mojej gali grał Pectus...) czy koreczki z serem.
Wystarczy, że dacie ludziom odczuć, że to jest ich wieczór. 
Że potraktujecie ich z szacunkiem.
Choć raz.
Dla odmiany. 

Ale chuj w to.
To było ciekawe doświadczenie, a oprócz tego mam smycz Onetu i płytę z kolędami Andrei Bocelli (czy jak to się odmienia), więc nie ma co narzekać, nie?
P.S. Co do bankietu po Gali - krótki opis znajdziecie tu.