sobota, maja 27, 2006

Papaparanoja

Tak się zastanawiam, czy przy całej tej hecy z wizytą papieża, tej histerycznej eksplozji ogólnonarodowego nietrzymania moczu ktokolwiek zastanawiał się co w tej chwili robi rząd i sejm?
Dam sobie zdrowe jądro odciąć, że korzystając z tego, że nikt chwilowo na nich nie zwraca uwagi - siedzą i knują. Nie zdziwcie się, jak w przyszłym tygodniu zaskoczą nas jakąś kolejną światłą decyzją. Nam szczęki poopadają a oni będą bredzić o boskiej legitymizacji ich władzy. W końcu przybili piątkę z papą, nie?
Tak tylko ostrzegam...

Nie, to nie żart...

A skoro o papie mowa. Oglądam relacje z papieskiej wizyty (bo uciec się przed nimi nie da) i oczom i uszom nie wierzę.
Oto w czwartek media podają, że papież pobłogosławił dziecko. Ożesz kurwa w dupę mać - co za niesamowita wiadomość! Santo subito, kurwa! Natentychmiast!
Mojego ojca też kiedyś pobłogosławił. I to ten "prawdziwy" papież. W czasie drugiej pielgrzymki do Polski. Taki był po tym święty, że się 3 cm nad ziemią unosił (ojciec, nie JPII). Oczywiście dopóki mu jakiś pokojowo nastawiony pielgrzym, w religijnym uniesieniu przyłbicy od hełmu kawałkiem cegły nie roztrzaskał...

W kółko bredzą coś o tym, że Benedykt XVI stał się naszym papieżem. Nie no, cudownie. Skoro Święty, przez Maryję Zawsze Dziewicę wybrany, za waszą wolność i naszą, Naród Polski łaskawie zaakceptował nowego papieża, to znaczy, że może już on spokojnie i legalnie swój mandat sprawować. Uff, co za ulga. W końcu się Ratzinger wyśpi.


Jakiś inny półgłówek przed kamerą mówi, że nowy papież ma u niego kredyt. A kim ty kurwa jesteś, żeby papieżowi kredyt dawać, ty bezmózgi kretynie? Ty nic nie znacząca wszo, która nic w życiu nie osiągnęła i pewnie nie osiągnie? Ty będziesz papieżowi kredyt dawać? Ooo, no to musi się papa sprężyć, bo jak nie stanie na wysokości zadania to będzie płacz i zgrzytanie zębów...
Śmiech przez łzy.

Widziałem jakąś sondę przez wizytą papieża dotyczącą tego, co Polacy chcą z ust Benedykta usłyszeć. I jakie były wyniki? Otóż nasi światli rodacy najbardziej chcieli, żeby papież mówił... po polsku. Chuj tam, nie ważne co - byleby po polsku. Kompleksy wyłażą, co zaściankowa hołoto?
Zresztą - faktycznie, co za znaczenie ma co będzie mówił zebranym papież? Tłum postoi, posłucha, po czym wróci do domu, kopnie psa, najebie się wódą, da w mordę żonie i w poczuciu moralnej sanacji pójdzie spać...


I tylko w tle, na granicy słuchu, dobiega mnie głos tłumu skandującego "Stalin, Stalin...". Ile razy jeszcze będziemy to przerabiać? Jak to jest, że jednych idoli obalamy, a potem i tak, własnoręcznie, ustanawaimy sobie nowych..? Widać masy mają wewnętrzną potrzebę zginania karków... Nienawidzę kultu jednostki...

P.S. Właśnie jakiś inteligentny pismak wypluł z siebie MYŚL, że oto tworzy się nowe pokolenie. Pokolenie BXVI. No łapy opadają... To ja w takim razie chcę być członkiem pokolenia B-52 albo jeszcze lepiej B-29. Chłopaki z "Enola Gay" będą ze mnie dumne...

P.S.S. Jeśli ktoś się nie zgadza z powyższym - jego święte, przyrodzone prawo. W końcu nie jestem z PiSu. Bóg i tak już mnie pokarał plagą moli, więc proszę się łaskawie odpierdolić..

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

hahahhahah wszystkie Twoje teksty są świetne, ale komentowany uważam za najlepszy! Co do zdjęć to "sexi" ... hmmm

środa, czerwca 07, 2006 10:17:00 AM  

Prześlij komentarz

<< Home