piątek, lipca 14, 2006

Profanum – 1, Sacrum - 0

W „Aberdeen Citizen” ze środy, 5 lipca 2006 znaleźć można krótki artykuł o zamknięciu jednego z miejscowych kościołów. Z uwagi na brak chętnych do uczestnictwa w mszach, trzeci najstarszy ciągle działający kościół w Aberdeen, Denburn Parish Church (otwarty w 1771 roku) zwinął duszpasterski biznes. Wiadomość, odczytywana przez polski pryzmat, jest raczej kuriozalna. Komu by do głowy przyszło, żeby w Polsce kościół zamknąć? Z braku wiernych na dodatek. U nas kościoły się buduje, nie zamyka.

Kolejną ciekawą informacją w związku z tym, jest doniesienie, że budynkiem kościoła zainteresowane są trzy inne grupy wyznaniowe, i że dotychczasowy kierownik obiektu (zwany niekiedy proboszczem) wyraził nadzieję, że budynek nadal używany będzie do celów sakralnych. To ostatnie zastanowiło mnie bardzo. Jak to „nadal używany do celów sakralnych”? A do jakich innych celów można używać kościoła? Toż to przecież tylko za Stalina zamieniano kościoły na magazyny części do maszyn rolniczych i świetlice wiejskie, a wszyscy wiedzą, że był to zbrodniczy i bezbożny system.

No więc okazuje się, że nie tylko za Stalina. W Aberdeen jest cała masa ex-kościołów, pełniących teraz inne, o wiele mniej zbożne funkcje. Oto krótki przegląd takich miejsc z samego tylko centrum miasta:

Slain’s Castle.
Knajpa w stylu gotycko – wampirystycznym. Bardzo przyjemne wnętrze, jeśli się lubi półmrok, świece i gadżety sado - maso.

Wejście do Slain’s Castle.
Bardzo gustowne reklamy w kształcie trumienek.

Charlies.
Night Club. Nic więcej o nim nie wiem, bo nikt z moich znajomych nigdy tam nie był.
Swoją drogą – całkiem udane zdjęcie, nieprawdaż?

(w nawiązaniu do poprzedniego artykułu – na skraju dachu po lewej stronie czai się sigal)

Jakaś knajpa przy Union Street – głównej ulicy Aberdeen.
Potężny budynek, apetyczna kelnerka (pewnie Polka). Muszę tam zajrzeć.

Triple Kirks.
Kolejna knajpa. Mają tam ogromny telebim. Idealna do oglądania sportu. Zniżki dla studentów.

Na znaku zakazu – gówna sigali.

Priory.
Knajpa.
Again.

Koko’s
Jakaś sala do zabaw dla dzieci w dzielnicy, w której mieszkam.

Zbliżenie wejścia ujawnia smutne szczegóły…

Wszystkie te zdjęcia to efekt godzinnego spaceru po centrum miasta. Mogę tylko przypuszczać, że w innych częściach Aberdeen jest podobnie, o innych miejscowościach kraju nie wspominając. Tak oto przeplata się tutaj sacrum z profanum. A ja nie mogę przestać o tym myśleć, bo mimo, że trudno mnie określić mianem osoby religijnej, jakaś część mnie jest poruszona tym odkryciem. I jakoś mi tak nieswojo, jak oglądam takie obrazki.

Nie mogę przestać porównywać Polski, ze swoją powierzchowną i ludową wiarą, ale jednak katolickiej, do laickiej Szkocji, kraju, gdzie tylko muzułmanie wierzą w Boga. I porownania wychodzą mi na korzyść mojej, pszenno-buraczanej, ojczyzny.

Znamienny przykład:
To co się u nas nocami w knajpach dzieje to jest wyższa kultura. Tutaj grupy pijanych, tłustych, wulgarnych kobiet biją się na ulicach, biorą na buty leżące na ziemi przeciwniczki i prowokują mężczyzn do walki. Pijani, rozwrzeszczani Szkoci oddają swoje komórki za porcję kebabu i wyzywają pracujących w barach emigrantów. W porównaniu ze Szkocją, u nas kobiety to subtelne, piękne nimfy a mężczyźni to filozofowie – introwertycy.

Zastanawiam się ile z tego chamstwa spowodowane jest brakiem jakiegokolwiek sacrum w ich życiu i przekonaniem, że za pieniądze można mieć wszystko. Nie jestem religijny, ale w rzadkich okazjach gdy wchodzę do kościoła – ściągam czapkę i mówię półgłosem. Oni przychodzą do kościoła żeby się nawalić.

Ukułem nawet roboczą teorię, że o ile jednostka jest w stanie doskonale i, co najważniejsze, moralnie funkcjonować bez Boga, o tyle społeczeństwo bez kagańca religii, lub szerzej pojętej filozofii degeneruje się, splugawia i samogranicza do zaspokajania jedynie swoich najniższych potrzeb. Człowiek to, w masie, bydlę i to bydlę zawsze na wierzch wylezie. Taka jest moja teoria.
I chuj.
(Żeby nie było, że się nagle jakiś przeintelektualizowany zrobiłem).